6 stycznia 2013

Grillowana ryba w imbirze

Wczoraj, po kilkunastogodzinnej podróży, wylądowałam w Maladze. I poczułam się jakby po dwóch tygodniach mnie wypuścili z piwnicy. Słońce, światło, zielono! Niesprawiedliwe to, że w Polsce tak ciemno. A słońce przecież jest i tam, tylko nad grubą warstwą chmur. Może by tak te chmury jakimś odkurzaczem wciągnąć? 
Okazało się, że bez czosnku ciężko żyć. Kombinowałyśmy z siostrą co karmiąca matka mogłaby chcieć zjeść. Wszelkie pomysły to były dania z czosnkiem! Udało się zrobić nawet niezłą tartę z cukinią i fetą. Z czosnkiem byłaby lepsza, ale to dopiero za jakiś czas...
Moje serce zostało z 6-tygodniową księżniczką warszawską. Ciało wróciło do Andaluzji i domaga się normalnego jedzenia! Nieświątecznego. 

No to może rybę? Lubina, czyli skalnik. Popularna tutaj, delikatna, biała ryba. Co by tu z nią zrobić? 


W lodówce znalazłam imbir, czosnek, cytrynę, limonki, papryczki chilli... Narodził się pomysł. 
Marynata (wymieszać poniższe składniki):
- starty imbir (ok 2 cm)
- starta skórka z połówki cytryny
- 2 łyżki soku z limonki
- 2 posiekane papryczki ostre (bez pestek)
- 2 ząbki czosnku (zmiażdżone)
- szczypta soli
- 2 łyżki sosu rybnego (można zastąpić sosem sojowym, ale wtedy pominęłabym dodatkową sól)

Świeżą, oczyszczoną rybę natarłam marynatą, w środku i z zewnątrz. Odstawiłam przykrytą folią do lodówki na 1,5 godziny. Czekając aż ryba przejdzie imbirowo-cytrusowo-czosnkowym smakiem, czytałam gazetę na tarasie. W efekcie, po godzinie leżakowania, mam ładnie opalony dekolt :) Jaki styczeń..?






















Zwykle rybę piekę w folii aluminiowej, ale bardzo też lubię grillowaną. Piekarnik mam tu podstawowy, ale opcja grill niby jest. Aby skórka pozostała chrupiąca i nie przywierała, ułożyłam ryby w formie silikonowej, której używam do pieczenia tart. Wyszło nieźle! Piekłam 30 minut w temp. 190 stopni, po 15 minutach przewracając ryby na drugą stronę. 
Lubiny miały konkretny smak i chrupiącą skórkę. Podałam je z garścią rukoli, pomidorem i hummusem. Hummus do ryby pasuje świetnie! Przepis tutaj
Niskotłuszczowy, bogaty w białko, lekki, świeży, niezapychający posiłek. Z chłodnym, białym hiszpańskim winem, rzecz jasna!
Marynujcie, nacierajcie ryby! Można je zrobić kolejny raz z pietruszką, ale czemu nie poeksperymentować?



























Rozpakowuję walizę. Przywiozłam z Polski trudno dostępne lub nieznane tutaj produkty: chrzan, ziele angielskie, kaszę manną, nalewkę z pigwy, mieszanki herbat owocowych. Dziesięć książek i muzykę. I milion pięćset zdjęć. Będzie co robić w "zimowe" wieczory.

7 komentarzy:

  1. wszystko ok, a gdzie ten dekolt ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Martitta! Kubisz sobie dogadzać! Rybki palce lizać!
    Ty się opalasz, a do nas ma wrócić zima. Wiesz jak pięknie będzie!?
    Jaka piwnica, będzie duuużo światła, białego, snieżnego. Takiego tam w Marbelli nie masz!
    TaTa

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamiętam jak brak ogrzewania na Puławskiej rekompensowała nam nalewka od Pana Taty :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ta imbirowa ryba była pyszna! :-) I hummus też :-) Dzięki Marti :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ech, nalewka z pigwy...

    Wielu chrzanów warta!

    (Gralaletka)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wlasnie wczoraj przyrzadzilam wg tego przepisu suma afrykanskiego. Dal rade :))) Marta - byl pyszny, ziemniaczki tez, wielkie dzieki! Tylko humus kupilam gotowy ...juz nie mialam sily sie bawic.... Pozdrawiam! Halinka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) cieszę się, że smakowało! spróbuj kiedyś zrobić hummus. pycha!

      Usuń