12 stycznia 2013

Włoskie chrupanie - Migdałowe Cantucci

Dobrze mieć pod ręką coś dobrego. Gdy zachce się chrupać, gdy zachce się coś przegryźć, nie ma jak sięgnąć po coś domowego. Bez sztucznych dodatków, konserwantów i E-podobnych. Pomysł na cantucci - włoskie migdałowe ciastka, podsunęła mi mama. Przepis z internetu wydłubany, testowany wielokrotnie i modyfikowany. Przygotowanie ciasta jest banalnie proste, później trochę jest zabawy z opiekaniem. Za to efekt - smaczny, chrupiący, migdałowy. Zamknięte w puszce ciastka można przechowywać długo. Podobno. Nam się nigdy nie udaje, bo schodzą szybko.
Maczane w kawie, herbacie, mleku lub z kieliszkiem nalewki. Pycha.
Zabrałam dzisiaj kilka ze sobą. Gdy po godzinie pływania na basenie złapał mnie głód, wyciągnęłam je z torby i chrupałam przypatrując się życiu na wąskich uliczkach starego miasta w Marbelli. Sobota toczy się tu powoli. Wszystko skąpane w styczniowym słońcu. Grupka Hiszpanów spotkała się pod warzywniakiem. Rozmawiają, śmieją się. Nikt się nie spieszy, nie goni. Wybierając owoce miło się rozmawia ze starszą panią. O winogronach. Z uśmiechem. Po prostu.







Włoskie smaki są mi bliższe niż inne. Bardzo lubię kuchnię japońską i tajską, ale gdyby miała wybrać tę najbardziej ulubioną - to właśnie smaki Italii podbiły moje podniebienie.
Proste jedzenie z dobrych składników. Przygotowane i zjedzone z pasją.


Toskańskie Cantucci:
- 300 g całych migdałów w łupinach
- 3/4 szklanki cukru (użyłam brązowego)
- 3 szklanki mąki 
- 100 g miękkiego masła
- 1/2 łyżeczki soli
- 1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 4 całe jajka (duże)
- 1 jajko + 2 łyżki mleka do smarowania
- starta skórka z cytryny lub pomarańczy

Wymieszać mąkę, proszek, cukier, 4 jajka, masło, sól, startą skórkę. Zagnieść ciasto. Ilość mąki w zależności od wielkości jajek - dosypać trochę, jeśli ciasto bardzo się klei. Dodać migdały i zagnieść ponownie. Podzielić na trzy części i uformować z każdej wałek, taki długi chlebek. Każdy lekko spłaszczyć i ułożyć na osobnym kawałku papieru do pieczenia, na dużej blaszce.  Piec około 30-40 minut w temp. 150 stopni na jasny kolor. Wyjąć, lekko przestudzić. Pokroić ostrym nożem na kromki, na około pół centymetra grubości. Im cieńsze, tym lepsze. Kromki ułożyć poziomo na blaszce, posmarować rozmąconym jajkiem z mlekiem. Zapiekać około 15 minut w temp 180 stopni. Wyjąć, obrócić, posmarować jaśniejszą stronę jajkiem i zarumienić. Czas pieczenia zależy od piekarnika. Lepiej obserwować kolor ciastek, niż czas na zegarku. Powinny wyjść dość twarde sucharki, chrupiące i złote. Wystudzone cantucci przechowywać w szczelnie zamkniętym słoju lub puszce. Prababcia na dnie słojów z ciastkami układała płócienną chusteczkę z kilkoma kroplami olejku migdałowego. Wiecie jak to pachnie?!






11 komentarzy:

  1. Wyglądają pysznie! Ale czy na pewno potrzeba do nich migdałów w skorupce? I obrać przed dodaniem do ciasta? A może nie o skorupkę, a o skórkę, tę brązową, chodzi?

    Buziaki
    Gralaletka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzi oczywiście o skórkę. Tę zostawiamy. Łupiny nieee, połamałyby nam zęby ;)
      Użyłam najzwyklejszych migdałów, bez dodatków. Nie odzierałam ich ze skóry. W przekroju wyglądają ładnie. Można też użyć migdałów rozkruszonych. Nie tylko wyglądają, smakują bdb!

      Usuń
    2. O, to super! Nie trzeba łuskać :)
      G.

      Usuń
  2. Potwierdzam! Są bardzo dobre, prawda. Takie bardziej przypieczone - lepsze!
    Tak stoją sobie w tym blaszanym pudełku, stoją zapomniane. I nagle przychodzi chętka na coś do kawki, szukasz w spiżarce i znajdujesz te ciasteczka - sucharki! Ooooo! Bardzo pasują!
    Mogę tylko 3 na raz. Żona na więcej nie pozwala.
    Brawo Marta!
    TaTa :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie tak. jak przychodzi chętka, to cieszą najbardziej :)

      Usuń
  3. muszą super chrupać! :)Witamy na Wykrywaczu i dziękujemy za zdjęcie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest coś magicznego w tych prostych, chrupiących, włoskich ciasteczkach... Do kawy lub herbaty - idealne ;) Pozdrawiam, gingerbreath.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. ŁŁŁooo matko, Marta, ale dajesz czadu na tym blogu... buziaki!!! a te ciastka włoskie upiekę niebawem :)Hania

    OdpowiedzUsuń