6 listopada 2016
Biała zupa rybna
Koniec października był dość łaskawy dla Pomorza, nie lało non stop! Wiatr rozganiał czarne chmury, słońce rozświetlało kolorowe liście. Zaliczyłam kilka spacerów za miastem, odwiedziłam ulubione klify i naładowałam baterie. Wzburzony Bałtyk, zapach lasu, stawy przykryte liśćmi, zabłocone polne drogi... Przyjmowałam te chwile z uwagą, dopatrując się żywych detali w zwyczajności, chłonąc wszystkimi zmysłami.
Wytargani wiatrem siadaliśmy w kuchni nad talerzem gorącej strawy, żywo komentując wrażenia z naszych krótkich wycieczek. Zupa z lokalnych ryb była dopełnieniem szczęścia, spełnionym przez mamę życzeniem "warszawskiego słoika". Bo jak córka przyjeżdża, to miewa małe marzenia i bardzo docenia, gdy się realizują. Tym razem były to: zupa rybna, szarlotka z owoców przydomowej jabłoni i spacer po plaży bez deszczu.