22 października 2017

Celebruj śniadanie - jajko w koszulce na grzance


Celebruję weekendowe poranki. Jeśli tylko spędzam je w domu i nie muszę się spieszyć, lubię przyrządzić śniadanie na wypasie. Najlepiej jest wtedy, gdy mam gości i spędzamy dwie godziny przy stole niespiesznie smakując i podjadając, rozmawiając, śmiejąc się i popijając kawę. Często wtedy na stole pojawiają się jajka pod różnymi postaciami. Oprócz szakszuki (jaja w duszonych pomidorach z papryką i bakłażanem), jajecznicy z szałwią, sadzonych na szpinaku, czy omletów z owocami i kajmakiem na słodko lub na ostro z warzywami, ostatnio lubuję się w jajkach w koszulce, choć niełatwo mi przyszło zaprzyjaźnić się z nimi, a precyzyjniej - z ich obróbką.

Naczytałam się kiedyś wskazówek jak przyrządzić idealne jajko w koszulce,  naoglądałam filmików w internecie, spróbowałam trików i... nie wyszło. Gotująca się woda wprawiona w wir szarpała białko, powstawała zupa z białymi farfoclami. Ble. Zaniechałam prób i nie wracałam do tematu (chętnie jadałam jajka w koszulce na mieście). Podpatrzyłam później na żywo u szefowej kuchni (dzięki, Aniu!) proces gotowania jaj poche i postanowiłam spróbować ponownie w zaciszu własnej kuchni.