Celebruję weekendowe poranki. Jeśli tylko spędzam je w domu i nie muszę się spieszyć, lubię przyrządzić śniadanie na wypasie. Najlepiej jest wtedy, gdy mam gości i spędzamy dwie godziny przy stole niespiesznie smakując i podjadając, rozmawiając, śmiejąc się i popijając kawę. Często wtedy na stole pojawiają się jajka pod różnymi postaciami. Oprócz szakszuki (jaja w duszonych pomidorach z papryką i bakłażanem), jajecznicy z szałwią, sadzonych na szpinaku, czy omletów z owocami i kajmakiem na słodko lub na ostro z warzywami, ostatnio lubuję się w jajkach w koszulce, choć niełatwo mi przyszło zaprzyjaźnić się z nimi, a precyzyjniej - z ich obróbką.
Naczytałam się kiedyś wskazówek jak przyrządzić idealne jajko w koszulce, naoglądałam filmików w internecie, spróbowałam trików i... nie wyszło. Gotująca się woda wprawiona w wir szarpała białko, powstawała zupa z białymi farfoclami. Ble. Zaniechałam prób i nie wracałam do tematu (chętnie jadałam jajka w koszulce na mieście). Podpatrzyłam później na żywo u szefowej kuchni (dzięki, Aniu!) proces gotowania jaj poche i postanowiłam spróbować ponownie w zaciszu własnej kuchni.
Sposób, który u mnie działa, jest następujący. Doprowadzam do wrzenia wodę w dużym garnku, zmniejszam ogień, dolewam łyżkę octu i pozwalam lekko bulgotać. Świeże jajko rozbijam do małej miseczki. Przygotowuję złożony ręcznik papierowy, cedzak do wyjęcia jaja. Staję spokojnie na garnkiem z gotującą się wodą, skupiam całą uwagę na wykonywanych czynnościach, nie biegam, nie robię wielu rzeczy na raz. To jest najtrudniejszy dla mnie element tej ceremonii. Wlewam ostrożnie, ale zdecydowanie jajko na wodę. Żółtko jest cięższe niż białko, więc szybciej ląduje na dnie, zatem ruch musi być zdecydowany i precyzyjny. Jeśli część białka rozlała się i ścięła tworząc płaszcz wokół żółtka, delikatnie zawijam je na żółtko przy pomocy łyżki. Wystarczą 3 minuty gotowania, aby otrzymać dobrze ścięte białko i płynne żółtko. Wyjmuję jajo łyżką cedzakową i osączam z wody na papierowym ręczniku. Podaję odwrócone spodem do góry - ewentualne nierówności elegancko schowane.
W skrócie - świeże jajo, dużo gotującej się na małym ogniu wody, ocet i koncentracja. Radzę zacząć od gotowania jajek w koszulce po jednej sztuce, a gdy dojdziecie do wprawy, można gotować ich kilka w tym samym czasie.
Jajo w koszulce świetnie się komponuje z awokado skropionym sokiem z cytryny i solą lub świeżymi liśćmi szpinaku z podsmażonym czosnkiem, solą i pieprzem.
Jajko w koszulce na grzance
Składniki na 2 porcje:
- 2 kromki dobrego pieczywa (np. razowiec lub chałka)
- 2 świeże jajka z wolnego wybiegu
- 1 łyżeczka masła
- garść świeżych liści szpinaku
- 1 ząbek czosnku
- 2 pieczarki
- 1 mały pomidor
- szczypta soli, świeżo mielony czarny pieprz, odrobina chilli
- 2 plastry wędzonego łososia
Na rozgrzaną patelnię wrzuć masło, szpinak, zmiażdżony czosnek, pokrojone w plastry grzyby i pokrojonego w dużą kostkę pomidora (bez skórki). Ogień nie powinien być duży. Mieszaj do czasu aż szpinak lekko zmięknie. Dopraw do smaku.
Przygotuj wszystko co chcesz mieć na stole na śniadanie (talerze, napoje etc.), aby po ugotowaniu jajek móc podać je natychmiast i zasiąść do jedzenia.
Pieczywo opiecz w tosterze. Na koniec przygotuj jajka w koszulkach wg wskazówek powyżej lub swojego sposobu.
Na grzance ułóż grubą warstwę ciepłego szpinaku z grzybami, gorące jajko (możesz je oprószyć pieprzem i solą), przykryj plastrem łososia. I gotowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz