26 kwietnia 2013

Krewetki z awokado

Pochodzi z Meksyku. Uprawiane w Ameryce Środkowej od ośmiu tysięcy lat, w południowej Hiszpanii dopiero od  czterech wieków. Jego kremowo-zielonkawy miąższ ma delikatny, lekko orzechowy smak.    

Awokado, bo o nim mowa, to owoc, nie warzywo. Warto je włączyć do diety, bo oprócz ciekawego smaku ma wiele właściwości korzystnych dla zdrowia.

Nie zawiera cholesterolu i sodu, za to ma dużo błonnika, potasu, kwas foliowy, witaminy. Ma sporo tłuszczu, ale tego dobrego. Spożywane w rozsądnych ilościach (połówka dziennie) nie powoduje tycia, a wspomaga układ krwionośny, obniża cholesterol, zapobiega nowotworom. Można by długo wymieniać jego zalety. Dla mnie jest przede wszystkim pyszne!


Jak wybrać dojrzałe awokado? Kolor skórki zależy od gatunku, więc lepiej delikatnie ścisnąć owoc w dłoni. Najlepsze jest już nie twarde, a jeszcze nie miękkie. Gdy jest elastyczne i poddaje się uciskowi palców, jest dojrzałe i dobre do spożycia. Całkiem miękkie może być już przejrzałe i czarne w środku. Twarde jak skała nie nadaje się do jedzenia, ale jeśli poleży kilka dni, powinno zmięknąć.

Awokado może zastąpić masło, rozsmarowane na chlebie, z dodatkiem odrobiny soli.
Największą sławę ma guacamole - pasta na bazie awokado, podawana z chipsami kukurydzianymi nachos lub jako dodatek do tacos. Lubię awokado w sałatach, naleśnikach, sushi. Uwielbiam połączenie smaków: delikatnego, kremowego awokado i intensywnego, słonego sosu sojowego!


Krewetki z awokado lub awokado z krewetkami

Składniki na 2 porcje:
- 1 dojrzałe awokado
- 1 duży pomidor 
- kilkanaście krewetek
- 2 ząbki czosnku
- tabasco, sól, czarny pieprz
- 2 łyżki oliwy z oliwek i płaska łyżka masła

Sos:
- 3 łyżki oliwy z oliwek
- 1 łyżka soku z cytryny
- 1 łyżka sosu sojowego
- 1 łyżeczka oleju sezamowego
- pół łyżeczki cukru
- szczypta soli




Awokado przekroić wzdłuż na pół, wbić nóż w pestkę i ją usunąć. Obrać, pokroić połówki w plastry. Pomidora przekroić na pół i w plastry. Ułożyć na talerzu na przemian: plaster pomidora i awokado itd. Jeśli akurat nie ma dobrych pomidorów, lepiej wcale ich nie dodawać niż jeść coś co jest pomidorem tylko z wyglądu, ale smakiem go nie przypomina wcale. Samo awokado też da radę!

Energicznie wymieszać wszystkie składniki na sos, polać nim awokado i pomidora.

Krewetki - jeśli mamy mrożone, zalać wrzątkiem i odczekać kilka minut. Obrać. 
Na patelni podgrzać oliwę, dodać masło, następnie pokrojony w cienkie plasterki czosnek. Po chwili dorzucić krewetki. Wymieszać, doprawić solą, tabasco i świeżo zmielonym pieprzem. Krewetki będą gotowe w kilka minut. Zbyt długie duszenie może spowodować, że stwardnieją. Pod koniec nie zaszkodzi wrzucić trochę posiekanej natki pietruszki.
Krewetki rozłożyć na talerze obok zielono-czerwonego przekładańca z awokado i pomidora. I voila, gotowe. Smaczne, szybkie, kolorowe, mega proste i zdrowe. Smacznego!




















Ciekawie o awokado piszą tu: www.californiaavocado.com



8 kwietnia 2013

Zielona zupa

Zielono za oknem, zielono w górach, na łąkach mnóstwo kwiatów. Za dwa miesiące wszystko to wyschnie lub zblednie od palącego słońca. Cieszę oczy tą świeżą, intensywną zielenią zawczasu.
Uprzedzając komentarze: tak wiem, że w Polsce jeszcze, o zgrozo, śnieg. Lecz śnieg nie przeszkadza w tym, żeby mieć już zieloną wiosnę na talerzu. W pół godziny.
Wiosnę w zielonej zupie na przykład. Zupa nie jest wymagająca, łatwo ją odgrzać wtedy, gdy pojawia się głód. Zamiast chwycić w biegu kolejną kanapkę, wcinam talerz zupy.

Małe rączki są chętne do pomocy przy mini sesji zdjęciowej garnka zupy. Nie odganiam ich, niech się dzieje co chce... Do zupy wpadają pojedyncze groszki, po chwili ziarenka są już wszędzie: na stole, na podłodze, w garnuszku jest ich tyle, że zupy spod nich nie widać. 

Małe rączki chcą koniecznie mieszać w zupie, umoczyć w niej paluszki, rozgnieść groszek, pożuć groszek, wypluć groszek (bo surowy). Dzieje się! Cukinia rozmawiała z porem w niby teatrzyku, dekoracyjny polny kwiatek fruwał chwilę nad stołem aż w końcu umoczony został w zupie. Zupa spokojnie znosi to zamieszanie wokół niej. Ja mniej. Basta, kończymy zabawę i idziemy jeść!

















Zupa krem z zielonych warzyw:
- 1 duża cukinia
- 1 spory por
- 2 ziemniaki
- kubek mrożonego zielonego groszku
- 2 ząbki czosnku
- świeży imbir (kawałek wielkości kciuka)
- 3 łyżki oliwy z oliwek
- 2 łyżki śmietany (opcjonalnie)

Pora dokładnie umyć, pokroić w talarki. Zalać wrzątkiem i odstawić na 15 minut pod przykryciem. Intensywnie pachnie, więc wystawiam za okno... Cukinię pokroić w półksiężyce, ziemniaki w kostkę. W dużym garnku rozgrzać łyżkę oliwy, lekko podsmażyć czosnek i cukinię (odłożyć na talerz), potem na kolejnej łyżce oliwy ziemniaki (odłożyć na bok do cukini). Odlać wodę z pora, również trochę podsmażyć na oliwie. 

Wrzucić wszystkie warzywa wraz z mrożonym groszkiem do garnka, zalać taką ilością wody, aby przykryć warzywa i dusić aż zmiękną. Pod koniec gotowania dodać: drobno starty imbir, sól, pieprz, ostrą paprykę lub tabasco (jak kto lubi). Przestudzoną zupę zmiksować na gładką masę. Skórki groszku bywają oporne w miksowaniu, więc jeśli ktoś wrażliwy, zupę można jeszcze przetrzeć przez sitko. Zmiksowaną zupę rozcieńczyć wodą. Chwilę podgrzewać. Spróbować i ewentualnie jeszcze doprawić, dodać trochę śmietany. Świeży imbir dodaje intensywności, zielony groszek słodyczy. Rozlać zieloną zupę do talerzy/misek/kubków. Można podać z pieczywem lub czosnkowymi grzankami. Proste jak drut.
























6 kwietnia 2013

Lablabi - tunezyjska zupa z ciecierzycy

Gdy nie ma czasu na dalekie podróże, wędruję palcem po mapie kulinarnej świata przeglądając przepisy w książkach lub na stronach internetowych. 

Mało wiem o Afryce, bo mnie jakoś specjalnie nigdy w tamtą stronę nie ciągnęło. Teraz mam Maghreb "pod nosem", tuż za morzem. Choć obowiązki trzymają mnie na miejscu, wyprawiam się na drugą stronę Morza Alborańskiego (tak, jest takie: oddziela północne wybrzeże Afryki od południowego wybrzeża Półwyspu Iberyjskiego) w poszukiwaniu nowych smaków.

Ostatnio odkryłam zupę Lablabi. To aromatyczna, pikantna zupa z ciecierzycy. Bardzo popularna w Tunezji, gdzie je się ją na śniadanie z chrupiącą bagietką. Jak widać po ostatnich postach, lubuję się w ciecierzycy i przygotowuję ją często. Zainteresował mnie przepis z jej wykorzystaniem, znaleziony w książce "World Food Cafe". A szczególnie zaintrygowała mnie nieskromna ilość czosnku wśród składników: dziesięć ząbków w jednym garze zupy! Musiałam wypróbować. Wyszło ciekawe, syte danie, pachnące egzotyką. 
Mini podróż bez wychodzenia z domu.




Na podstawie przepisu z książki "World Food Cafe" Chrisa & Carolyn Caldicott.

- 350 g suchej cieciorki 
- 10 ząbków czosnku (zgadza się, dziesięć)
- 1 czerwona cebula
- 2 marchewki
- 3 łodygi selera naciowego
- 4 łyżki oliwy z oliwek
- 1 łyżeczka mielonego kminu rzymskiego
- 1 łyżeczka mielonego kardamonu
- 1 łyżeczka słodkiej papryki
- świeżo zmielony pieprz i sól do smaku
- sok z 1/2 cytryny
- garść natki kolendry do przybrania

Ilość czosnku może przerazić. Jednak nie ma się czego bać. Sprawdziłam! Podczas gotowania traci intensywność i smak czosnku nie dominuje w zupie.

Suchą ciecierzycę zalać dużą ilością wody i odstawić na noc.

Do dużego gara wlać 2 łyżki oliwy. Lekko podsmażyć posiekany czosnek. Już pięknie pachnie! Dodać odsączoną ciecierzycę i tyle wody, aby przykryć ją ok 2,5 cm. Zagotować. Zmniejszyć ogień i gotować powoli aż ziarna zmiękną.
W międzyczasie pokroić w plasterki marchewkę, seler i drobno posiekać cebulę. Warzywa podsmażyć na 2 łyżkach oliwy. Zmniejszyć ogień, przykryć pokrywką i dusić kilka minut do miękkości. Wsypać kmin, paprykę i kardamon, zamieszać. Następnie warzywa wymieszać z ugotowaną ciecierzycą, doprawić solą i pieprzem. Połowę warzyw zmiksować w blenderze. Gładką masę wlać z powrotem do garnka z nierozdrobnionymi warzywami, zamieszać, dolać trochę wody - ilość zależy od tego, czy chcecie otrzymać gęstą czy rzadszą zupę. Podgrzewać na małym ogniu 5 minut. Na koniec wycisnąć do zupy sok z cytryny. 

Lablabi podawać z natką kolendry, cząstkami bagietki lub innego pieczywa.
Jeśli lubicie pikantne dania, można doprawić na talerzu harissą (ostrą pastą z chilli i czosnku). Ciekawa zupa, oryginalny smak - warto spróbować!





















4 kwietnia 2013

Tarta gryza warta (z serami pleśniowymi, szpinakiem i cukinią)

Dzień dobry, jestem Tarta, tarta gryza warta.
Powstałam spontanicznie w niedzielne, niby świąteczne popołudnie. Za oknem było szaro i mokro, niespacerowo. W kuchni za to sporo ciekawych składników czekających na swój moment.

Złożono mnie z bazy kruchego ciasta, na której kolejno leży szpinak pod kołderką z koziego sera, na nim plastry cukini z kawałkami pomidora. Wierzch to znów ser - camembert i orzechy włoskie. Jestem wyjątkowa. Moje siostry tarty bywają różne, każda inna. Trochę zazdroszczę tej szpinakowo-łososiowej siostrze, bo na stole pojawia się najczęściej. 

Pachniałam w piecu, pachniałam i wypiękniałam. Mam idealne wymiary, strukturę wilgotną i chrupiący spód. Ale krótki jest mój żywot tartowy. Pocięta w ósemki znikałam kawałek po kawałku w porze obiadowej, kolacyjnej, nocnej. Jeszcze zostało kilka okruchów na desce... 


Żadna to tragedia, że szybko znikam. Odrodzę się znów w postaci nowej tarty, może podobnej, może zupełnie innej. Może zrobionej Twoimi rękami? Reinkarnacja tart. 


Spód z kruchego ciasta:
- 1,5 szklanki mąki (daję pół na pół pszenną i orkiszową razową)
- 1 całe jajko
- 100 g miękkiego masła
- szczypta soli i cukru
- 2 łyżki bardzo zimnej wody

Nadzienie:
- 1 duża cukinia
- 400 g świeżego szpinaku (lub mrożonego, odparowanego)
- 4 małe pomidory bez skórki
- 2 duże ząbki czosnku
- 2 łyżki oliwy
- kilkanaście plasterków koziego sera (np. rolada dojrzewająca)
- kilkanaście plasterków sera camembert
- 2 jajka
- 150 ml gęstej śmietany
- przyprawy: sól, czarny pieprz, tabasco lub chilli w proszku, mieszanka ziół prowansalskich
- kilka orzechów włoskich do przybrania


Połączyć składniki na ciasto, szybko wyrobić i zagnieść w kulę. Schłodzić w zamrażalniku ok 15 minut. Nagrzać piekarnik do 180 stopni. Zimną kulę ciasta pokroić w plastry i wylepić nim palcami (lub rozwałkować) formę do tarty. Ciasto nakłuć widelcem w odstępach ok 3 cm. Piec około 20 - 25 minut (opcja góra - dół) aż się przyrumieni.

Cukinię umyć, pokroić w plastry, dość cienkie. Świeży szpinak dusić z małą ilością wody aż się skurczy. Odcisnąć wodę. Na dużej patelni rozgrzać łyżkę oliwy, zarumienić zmiażdżony czosnek. Dodać szpinak, doprawić solą, pieprzem i chilli. Zdjąć szpinak z patelni. Rozgrzać łyżkę oliwy, podsmażyć cukinię, doprawić solą, pieprzem, chilli i ziołami. Dodać pokrojone w kostkę pomidory. 

Na upieczonym spodzie ułożyć warstwę szpinaku, a na nim kawałki sera koziego. Przykryć warstwą cukini. Docisnąć dłonią nadzienie, żeby zniknęły ewentualne luki i forma wypełniła się warzywami równomiernie. 
W miseczce roztrzepać 2 jajka ze śmietaną i przyprawami. Masę jajeczną rozlać równo na wierzchu nadzienia. Rozłożyć plasterki camemberta i przybrać kawałkami orzechów.
Zapiekać około 40 minut (180 stopni; pierwsze 30 minut opcja grzania góra - dół, ostatnie dziesięć minut opcja dół). I gotowe.






PS [8.04.2013] Pierwsze zdjęcie, to na samej górze tego wpisu, zgłosiłam z pewną dozą niepewności do fotograficznego konkursu KUKBUKa "Wiosna w kuchni pięciu przemian". I nieoczekiwanie znalazło się w dziesiątce nagrodzonych!!! Cieszę się bardzo :) Pierwszy konkurs i wygrana... :)
Pod poniższym linkiem wyniki konkursu. Dobre, apetyczne zdjęcia!! Polecam zajrzeć:
http://www.kukbuk.com.pl/wiosna-w-kuchni-pieciu-przemian-rozwiazanie-konkursu/