Pomysł wpadł mi do głowy rok temu. Przypadkiem, z tego, co było akurat pod ręką, powstało coś, co do dziś za mną chodzi i kusi uwodzicielskim wspomnieniem. Dojrzałe awokado prosiło się, żeby je już zjeść. Parę pomidorków czerwieniło się w koszu z zieleniną, a resztka ciecierzycy wołała z lodówki "nie zapomnij o mnie". Chlapnęłam trochę aromatycznego oleju sezamowego, kwaśnej limonki i sosu sojowego oraz mieszanki zmielonych nasion (hiszp. seminillas). Miał to być szybki posiłek w biegu, ale po pierwszym kęsie usiadłam i dokończyłam jedzenie wsmakowując się w podrasowane dressingiem warzywa, po czym wygrzebałam palcem z miski resztki sosu. Połączenie smaków mnie urzekło!
Od czasu do czasu przygotowuję tę prostą kompozycję i dopiero się zorientowałam, że jeszcze nie ma jej na blogu. Przy robieniu zdjęć dostałam skrętu kiszek ze ślinotokiem, co zresztą często mnie spotyka przy fotografowaniu jedzenia. Ot, czysty masochizm i poświęcenie w myśl zasady "najpierw zdjęcia, potem konsumpcja".
Więc jeśli lubisz awokado (a guacamole trochę Ci się przejadło), spróbuj tego zestawienia.
Awokado z azjatyckim dressingiem (2 porcje):
- duże dojrzałe awokado
- 1/2 kubka ugotowanej ciecierzycy
- 10 pomidorków koktajlowych
- 10 orzechów włoskich
- 2 garście rukoli (lub glonów wakame)
- łyżka prażonego sezamu (użyłam białego i czarnego)
Muffinami na słono zaraziła nas Mama. Serwuje różne ich wersje, bez okazji i od święta. Zawsze pyszne, pachnące, miękkie i konkretne. Podarowała mi silikonową formę do muffinów wraz z wydrukowanym przepisem. Nie było odwrotu.
Przygotować je można z zamkniętymi oczami, takie to proste. Za każdym razem mogą być inne, zależnie od tego na jakie dodatki mamy ochotę. Ser pleśniowy, feta, kozi, kapary, papryka, kukurydza, wędzony łosoś, suszone pomidory, oliwki, zioła, czosnek... Wrzuć, co lubisz. Zamieszaj. Upiecz. Podziel się.
Wytrawne muffiny
Składniki (12 dużych muffinów)
Ciasto podstawowe:
- 2 szklanki mąki (orkiszowa razowa + zwykła pszenna)
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 2 jajka (można zastąpić: 2 łyżki mielonego siemienia lnianego + 6 łyżek wody)
- 1 szklanka mleka
- 125 ml oleju lub stopionego masła
- ulubione przyprawy np. płaska łyżeczka soli, tabasco, czosnek, papryka, pieprz
Najlepsze krewetki jadłam na Florydzie. Świeżo złowione, krótko grillowane, spryskane sokiem z cytryny. Ogromne, obierane i jedzone palcami. Niebo w gębie! Minęło 11 lat, a ja nadal dobrze pamiętam ten smak.
Krewetki dobrze smakują w towarzystwie czosnku. Najlepiej nie byle jakiego. Mam ten przywilej zjadać od kilku miesięcy czosnek wyhodowany przez Tatę. Widziałam jak rósł, suszył się na słońcu. Bardziej eko być nie może. Pewnego sierpniowego przedpołudnia, po leniwym śniadaniu na tarasie, rodzinnie zaplataliśmy w warkocze góry czosnku. Służy teraz w kilku kuchniach, dodając do potraw smaku i sierpniowego słońca. Śmieję się, że słoiki to ja rozwożę po Warszawie, a do Warszawy przywożę czosnek z kaszubskim rodowodem.
Klasyczne spaghetti z krewetkami: najprostsze, najbardziej ulubione, pachnące, wciągające, długo pozostające w pamięci mapy smaków, powracające i nęcące. Jeśli tylko składniki są pod ręką, gotowe w 15 minut. Wystarczająco efektowne by poczęstować nim gości, wystarczająco proste by zjeść w samotności. Złożone z kilku dobrych składników nie może się nie udać. Zatem kto się jeszcze nie odważył przyrządzić krewetek w domu, niech śmiało zakasa rękawy, otwiera wino i do dzieła!
Spaghetti z krewetkami (porcja dla 2 osób):
- 200 g dobrego makaronu
- 20 dużych krewetek (mrożonych, chyba że świeże są dostępne)
- 3 łyżki soku z cytryny
- łyżeczka masła
- 2 łyżki oliwy z oliwek
- 70 ml białego wytrawnego wina
- świeża ostra papryczka lub chili w płatkach
- 3 ząbki polskiego czosnku
- sól morska
- pęczek natki pietruszki
Makaron ugotować zgodnie z zaleceniami na opakowaniu. Gdy makaron się gotuje przygotować krewetki. Danie świeżo zrobione, od razu podane, smakuje najlepiej.
Mrożone krewetki zalać gorącą wodą, odczekać 2 minuty i odsączyć. Obrać, jeśli mają pancerze. Skropić sokiem z cytryny, wymieszać i odstawić. Czosnek i papryczkę pokroić w cienkie plasterki. Rozgrzać patelnię, dolać oliwę, po chwili też masło. Na rozgrzany tłuszcz wrzucić czosnek i papryczki (nie spalić!), dodać krewetki z sokiem cytrynowym, wino i sól. Zmniejszyć ogień i gotować kilka minut mieszając od czasu do czasu. Nie dusić krewetek zbyt długo, bo stwardnieją. U mnie nie spędzają na patelni 8-10 minut. Wymieszać ze świeżo ugotowanym spaghetti i natką pietruszki. Podawać od razu. Posypać świeżo startym serem (grana padano, parmezan, dziugas etc.), jeśli macie na to ochotę (ja mam zawsze). Pasuje tu jak nic schłodzone, wytrawne, lekkie białe wino.
Smacznego!
Przytargałam to bydle z targu. Gruby, mięsisty korzeń o silnym zapachu. Mówili mi, że jest słodki... Skusiłam się, chociaż podchodziłam do niego z pewną nieśmia-
łością. Włożyłam go do lodówki, leżakował tam jakiś czas.
Dziś się na niego zamierzyłam. Wróciłam do domu potargana ostrym wiatrem i zapragnęłam zupy. Wykopałam ten pokaźny korzeń w lodówki, znalazłam kilka innych składników i zmajstrowałam niezłą zupę!
Mój pierwszy raz z pasternakiem.
W smaku jest słodkawy, przypomina trochę seler, trochę pietruszkę. Na surowo, w postaci cienkich pasków wykrojonych obieraczką do warzyw, wpasuje się jako dodatek do sałat. Upieczony w piekarniku można jeść jak zdrowe frytki. Spróbuję też lekko podgotowanych słupków z pasternaku
z ostrym sosem. Pomysłów jak zwykle więcej niż czasu na ich testowanie!
W mojej zimowej zupie dominuje słodki smak pasternaku, pogłębiony szałwią, a papryczka peperoni podkręca charakter dania. Gładki biały krem pięknie pachnie i zapewnia przyjemne doznania smakowe. Odkrycie to godne rekomendacji, zatem przepis poniżej. Kto ma ochotę spróbować, może przyrządzić tę niezwykłą zupę w pół godziny.
Zupa z pasternakiem (2 porcje)
- duży korzeń pasternaku (ok 30 cm długości)
- duży korzeń pietruszki (ok 15 cm długości)
- 3 średnie ziemniaki
- duża biała cebula
- kilka listków świeżej szałwii
- mała świeża papryczka peperoni (lub szczypta sproszkowanego chilli)
- łyżka masła
- 2 łyżki kwaśnej śmietany
- 1/2 łyżeczki soli
- świeżo mielony czarny pieprz
- 2 kubki wody
Warzywa umyć, obrać, pokroić w grubą kostkę. Do garnka wrzucić pasternak, ziemniaki, pietruszkę i zalać 2 kubkami gorącej wody. Przykryć, doprowadzić do wrzenia i zmniejszyć ogień do minimum. Na patelni roztopić masło (na małym ogniu, żeby nie spalić). Dodać listki szałwii i chwilę poddusić. Następnie dorzucić pokrojoną cebulę, posiekaną ostrą papryczkę, sól i pieprz. Dusić na małym ogniu około 5 minut. Pachnącą cebulę dodać do garnka z gotującymi się warzywami. Gotować do miękkości. Lekko przestudzić i zmiksować. Dodać śmietanę, ewentualnie trochę wody, jeśli zupa jest za gęsta.
Podawać z grzanką z dobrego pieczywa.
Smacznego!