No i ten ogród! Zielony, gadający ptakami, pachnący jaśminem, piwonią i sosną. Z grządkami słodkich truskawek i groszku, chrupiącej sałaty, dymki i rzodkiewek, dorodnych ziół. Wystarczy wybiec z domu i zebrać tyle, ile akurat potrzeba. Luksus!
Chętnie wracam do smaków dzieciństwa. Jednym z nich jest pasta z wędzonej makreli. Trochę zapomniana, trochę wystęskniona. Ostatnio jadałam makrelę, ale na surowo, w sushi. Makrela grillowana też jest pyszna. W kraju nad Wisłą wędzona jest powszechnie dostępna, więc polecam zrobić taką pastę do kanapek. Latem koniecznie z ogórkiem małosolnym!
Najprostsza pasta z makreli z ogórkiem
Wybrać w sklepie ładną wędzoną makrelę, nie za małą, bo może być sucha. Obrać dokładnie z ości i ze skóry. Poszarpać rybę widelcem, dodać pokrojone w kostkę:
- 2 małe lub 1 duże jajo ugotowane na twardo
- 2 ogórki małosolne lub kiszone/korniszone.
Wymieszać z łyżką majonezu lub kwaśnej śmietany, doprawić czarnym pieprzem. Można zaostrzyć smak łyżką musztardy. Smarować grubo na dobrym chlebie.
Smakuje wyjątkowo w wyżej wspomnianym ogrodzie.
Zaniosłam pudełko takiej pasty do M. Zjadłyśmy ją popijając wino i gadając późną nocą, jak już dzieci poszły spać. A one pewnie też by zjadły...
Smakowite! Też bym zjadł! Na tarasie, w słonku, powiewie wietrzyka niosącego zapachy jaśminu, piwonii i sosny - kanapka z pastą z makreli wędzonej. Poezja! Zupełnie ja w moim ogrodzie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :-)))
TaTa
właśnie tak i właśnie tam - poezja!
Usuń