Pasta jajeczna była hitem urodzinowych prywatek gdy byłam mała. Szykowałyśmy z mamą wielkie półmiski żółto-białych kanapek. Znikały szybko w małych paszczach. Delikatna pasta z żółtek utartych z masłem i majonezem, z posypką białkową była obowiązkowym punktem w menu. Współcześnie nieco wzbogacona, wersja dla dorosłych, zdecydowanie mocniejsza w smaku. Dobry pomysł na weekedowe śniadanie.
Pasta jajeczna do pieczywa 3 jajka ugotowane na twardo kilka filecików anchois z zalewy łyżka kaparów łyżka majonezu lub kwaśnej śmietany sól, pieprz czarny i kajeński Jajka przeciąć na pół, wyjąć żółtka i przełożyć je do miski. Białka pokroić w drobną kostkę lub zetrzeć na tarce. Dodać połowę białek do żółtek. Kapary i anchois posiekać. Wymieszać z majonezem, przyprawić. Smarować kromki dobrego pieczywa, posypać pozostałym białkiem. Smacznego!
Dziś w kuliarną podróż można się wybrać praktycznie nie ruszając się z domu. Egzotyczne przyprawy, owoce, warzywa
są dostępne w osiedlowych sklepach i bazarach. Produkty i smaki migrują szybciej i dalej niż kiedykolwiek wcześniej. Można
z nich korzystać bez pokonywania tysięcy kilometrów i mieszać lokalne, sezonowe smaki z tymi z odległych zakątków. Co prawda odkrywanie dalekich kuchni we własnym domu nie zastąpi poznawania jedzenia podczas wędrówek po świecie, kiedy to cała otoczka, tradycja i ludzie nadają nowo poznanym potrawom głęb-
szego wyrazu. Jednak w oczekiwaniu na kolejne podróże można na co dzień, jeśli tylko przyjdzie ochota, doprawiać jadłospis szczyptą smaku z dalekich stron. Wiele inspiracji znajduję w książce, którą jakiś czas temu wygrzebałam na hiszpań-
skim Amazonie. Używana, za 2 euro, o przyciągającym tytule - zakup okazał się wyjątkowo dobrym strzałem. "World Food Cafe 2" zabiera w podróż po smakach Afryki, Pakistanu, Kambodży, Francuskiej Polinezji, Malezji, Karaibów i kilku innych ciekawych, ale mniej popularnych kulinarnie miejsc.
Publikacja zawiera proste przepisy na dania wegetariańskie, które łatwo przygotować ze składników dostępnych w Europie. Gdy ją przeglądam ślinka mi leci, wyobraźnia zaczyna pracować i robię się głodna. Takie "podróżowanie językiem po mapie". Moc wrażeń. Wcześniej pisałam już o Lablabi, tunezyjskiej zupie z ciecierzycy i czosnku, a dzisiaj dzielę się hitem miesiąca: arabską sałatką z rodzimym burakiem (zdecydowanie jestem burakoholikiem w tym sezonie). Przepis także pochodzi z "World Food Cafe 2", poniżej delikatnie zmodyfikowany przeze mnie. Połączenie smaków uwiodło podniebienia kilku znajomych, więc warto się tym pomysłem podzielić. I wrzucić trochę koloru w szarozimową aurę.
Sałata z kozim serem, burakami i pestkami granatu - do wyboru: rukola / sałata rzymska / sałata karbowana / mix sałat - kilka małych upieczonych buraków - około 150 g koziego sera (np. dojrzewająca rolada) - garść soczystych pestek granatu - garść orzechów włoskich - świeża papryczka peperoni Dressing (clou tego dania!) - po 1/2 łyżeczki słodkiej papryki, kminu rzymskiego, cynamonu i soli - sok z 1/2 cytryny - łyżeczka miodu - kilka łyżek oliwy z oliwek Wszystkie składniki sosu wymieszać z oliwą, dobrze wstrząsnąć/wymieszać i odstawić. Sałatę umyć i osuszyć. Upieczone i wystudzine buraki obrać ze skórki, pokroić w cienkie plastry lub w kostkę. Ostrą papryczkę oczyścić z pestek i pokroić w cienkie paski. Uwaga: tę czynność lepiej wykonywać w rękawiczkach albo porządnie wymyć ręce zaraz po kontakcie z papryczką i nie pchać paluchów do oczu! Rozłożyć sałatę w głębokie talerze lub miski, na niej układać buraki, kawałki sera, posypać pestkami granatu i pokruszonymi orzechami. Polać wcześniej przygotowanym dressingiem. Można wszystko wymieszać w dużej misce, ale efekt wizualny będzie gorszy niż gdy podamy indywidualne porcje skropione sosem i nie mieszane. Słodycz garantu i buraka, ostrość peperoni, kremowy kozi ser, chrupiąca rukola i orzechy, konkretny aromat kminu i cynamonu tworzą wyjątkowo smaczne, oryginalne połączenie. A i oko też się cieszy kolorami. Smacznego!
Gdy dzień jest zdecydowanie za krótki, gdy za oknem szaro, a prognoza pogody zapowiada zachmurzone niebo na najbliższe dwa tygodnie, tęsknię za Hiszpanią. Odganiam myśli (czy dobrze zrobiłam, że wróciłam do Polski?) i zabieram się za działanie. W kuchni się relaksuję. Skupiam się na obieraniu ziemniaków (heh). Na chwilę pomaga, ale wspomnienia słonecznych dni stycznia w andaluzyjskim słońcu wracają natarczywie. Choć część chiruingutos było zamykanych na zimowe miesiące, można było znaleźć wiele miejsc przy plaży i przekąsić coś po spacerze. W każdym tapas barze mają w karcie patatas bravas. Dosyć ciężkie, ale w małych ilościach, od czasu do czasu, dobrze było wgryźć się w ziemniaka. W towarzystwie innych hiszpańskich specjałów w mini ilościach, z lampką wina lub małą szklaneczką chłodnego piwa. Tapas jest dobre na każdą okazję. Czasem robię w domu swoją wersję patatas bravas, bardziej light, bo nie smażę ziemniaków, tylko je opiekam w piekarniku. Można je przygotować jako dodatek do dania głównego, np. ryby.
Patatas bravas, czyli dzikie ziemniaki: - 1 kg ziemniaków - 3 łyżki oliwy z oliwek - łyżeczka rozmarynu - łyżeczka wędzonej papryki Piekarnik rozgrzać do temperatury 200 stopni. Ziemniaki obrać i pokroić na kawałki wielkości 3-4 cm. Wrzucić do naczynia żaroodpornego, skropić oliwą, oprószyć solą, rozmarynem i pieprzem. Wymieszać ręką, by ziemniaki dokładnie pokryły się oliwą i przyprawami. Piec około 30 minut, delikatnie zamieszać i piec kolejne 10 minut (na koniec włączam opcję grillowania, żeby się dobrze opiekły i były chrupiące). Nakłuć widelcem - gdy wchodzi gładko, są gotowe. Podawać gorące, polane lub wymieszane z sosem paprykowym lub pomidorowym. W tapas barach można często spotkać patatas bravas z sosem majonezowym ze sproszkowaną papryką. Polecam spróbować jednak z jedną z poniższych wersji salsy na ciepło. Świeża bazylia lub kolendra dobrze grają w tym zestawie. Sos paprykowy: - 2 upieczone czerwone papryki - łyżka koncentratu pomidorowego - łyżka octu winnego - ostra papryczka (opcjonalnie) - sól, pieprz Obrane ze skóry i oczyszczone z pestek papryki zmiksować wraz pozostałymi składnikami. Doprawić do smaku. Podgrzać (choć na zimno też dobry). Sos pomidorowy: - 1 mała cebula - 2 ząbki czosnku - łyżka oliwy z oliwek - puszka pomidorów - łyżka octu winnego lub balsamico - sól, pieprz - kilka kropli tabasco lub szczypta chili Drobno posiekaną cebulę i czosnek chwilę podsmażyć na oliwie. Wszystkie składniki zmiskować. Podgrzać. Buen prevecho!